Ogródek pod balkonem

Ogródek pod balkonem rozjaśniły żółte kwiatki forsycji. Obsypany kwieciem krzew wygląda tak słonecznie. Za kilka dni zakwitnie złotlin japoński, nabrzmiałe pączki kwiatowe widoczne są z balkonu. Niebawem ujrzymy jego pełne, żółte różyczki.
kwitnąca forsycja
Wiosna dla wszystkich roślin jest łaskawa,  ludzie- nie. Dziś pierwszy kwiecień, ale ta historia o której chcę Wam opowiedzieć to  nie Prima  Aprilis. Pisząc ten post jestem w ponurym nastroju, gdyż rosnące za balkonem brzozy znów są cięte, tym razem panowie piłą spalinową przecinają drzewa dosłownie na pół. Odcinają korony i część bocznych gałęzi. Brzozy bez ''głów" wyglądają strasznie, nie mogę patrzeć na  sterczące białe kikuty.


Ścięty czubek drzewa ma kilka metrów długości, kiedy spadał ogródek pod balkonem był zagrożony.
tak wyglądają okaleczone brzozy
W ten sposób przycięto 35 drzew, a pojedyncze wycięto tuż przy ziemi. Sroki uratowały brzozę, wybudowały na jej wierzchołku gniazdo i tylko to drzewo pozostawiono w spokoju.  Jesienią jedna z brzóz została przycięta, bo mieszkaniec bloku twierdził, że drzewo zakłóca odbiór programów TV, a brzozy można wycinać, gdyż zostały posadzone nielegalnie. Ciekawa jestem, czy mając tylko jedną niedużą gałąź drzewo przeżyje. Tym razem komuś na parterze ocieniały mieszkanie, więc zgłosił ten fakt do urzędu. Po co tyle zachodu z przycinaniem. Najlepiej  wyrwać drzewa z korzeniami, a miejsce po nich zalać betonem. Nie byłoby cienia, słońce od rana do wieczora, umilkły by ptaki; nie byłoby słychać pokrzykiwań bażantów, a sarny przestałyby przychodzić pod blok. Lepszy byłby widok na pobliski cmentarz, a i odgłosy jadących non stop samochodów z odległej o 3 km obwodnicy, szczególnie wczesnym rankiem byłyby lepiej słyszalne. Od kiedy wycięto stare drzewa na cmentarzu, a te za blokiem zaczęto przycinać, przestały kląskać słowiki, hukać sowy, nie słychać płaczu lelka kozodoja, i nietoperzów o zmierzchu lata coraz mniej. Hasło:" Zieleń to życie", zamieńmy na:"Brak zieleni, to śmierć"- może dotrze chociaż do niektórych osób fakt, że życie bez zieleni jest niemożliwe.
Minęło już pięć dni, a obcięte konary nadal leżą. Codziennie przychodzą sarny i obgryzają brzozowe kotki.
Najwyraźniej są dla nich przysmakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz