Moje rośliny zimą

Rosliny doniczkowe spędzające lato na balkonie muszą na zimę trafić do mieszkania.Mówiąc rośliny doniczkowe, mam na myśli te okazy, które nie są mrozoodporne.
Jesienią większość roślin przestaje rosnąć, inne zrzucają liście, a tylko niektórym odpowiadają warunki panujące zimą w mieszkaniu. Do domu powróciły z balkonu figi, cytryny, kiwi. Jedna z cytryn i oleander sięgają do sufitu. Oleander nadal kwitnie i ma masę pąków. Chciałam go przyciąć, ale poczekam aż przekwitnie. Duża donica, w której rośnie szczawik i zwartnica [kilka cebul], trafi do piwnicy. Mimo, że od końca  września próbuję je zasuszyć  i nie podlewam -szczawik  niezmordowanie kwitnie a zwartnica  ma nadal zielone liście.
Dopiero pod koniec zimy, gdy zwartnica wypuści pąki kwiatowe przesadzę ją i bulwki szczawika do mieszanki ziemi liściowej z torfem. Mirt i kaktusy wędrują na parapet, pod którym nie ma
kaloryfera. Część roślin, ustawię na kwietniku umieszczonym blisko okna. Na nim stałe miejsce mają:  woskownica, paprocie, fikus beniamina i inne kwiaty. Na najbardziej słonecznym parapecie, stanęły miechunki peruwiańskie. Dopiero teraz kwitną i zawiązują owoce. Bardzo powoli rosły, a zamiast w kwietniu, wysialam nasionka w czerwcu i taki jest tego skutek. Kwiatki miechunki zapylam pędzelkiem. Postawiłam  także doniczki z ostrą papryczką. Mam je dwa lata. Kwitną bez przerwy - mają jednocześnie kwiatki i dojrzałe czerwone papryczki. Są ozdobą okna i niezwykle ostrą przyprawą. 

Z balkonu do kuchni trafiły zioła, które nie przetrzymałyby niskich temperatur. Rozmaryn pięknie się rozrósł, a rosnąca w jednej donicy lebiodka [oregano] z laurem wciąż podskubywana, wypuszcza nowe listki. Na balkonie pozostała lawenda i poziomki. Zabezpieczyłam je przed zimnem. Na parapecie w kuchni królują moje ulubione kwiatki - fiołki. Doskonale radzą sobie zimą.

Rośliny pochodzące z tropiku np. palma daktylowa- wymagają dużej wilgotności powietrza. Często kładę na kaloryferze wilgotny ręcznik, gdyż gliniany pojemnik, niewiele pomaga. Woda, ma w nim małą powierzchnię parowania. Paprocie, cytryny i passiflorę, spryskuję za pomocą ręcznego spryskiwacza. Woda czasem pozostawia ślady na szybie okiennej lub meblach. Dlatego, raz w miesiącu wstawiam rośliny do wanny, zabezpieczam woreczkiem foliowym doniczkę, by nie przelać ziemi i słabym strumieniem letniej wody spłukuję kurz  z liści. Rośliny rosnące w dużych donicach -  jak oleander, skrzydłokwiat, cytryna - przemywam wilgotną gąbką. Fiołki afrykańskie i kaktusy czyszczę pędzelkiem. Staram się tak ustawiać rośliny, by przy wietrzeniu pomieszczeń, nie zniszczył ich strumień mroźnego powietrza. Pelargonie, które rosły na balkonie, w donicach z koleusami, z braku miejsca, trafiły na klatkę schodową. Zrobiłam z nich sadzonki.Już się zdążyły ukorzenić. Mam nadzieję,że moje rosliny zimą poradzą sobie w mieszkaniu  i w dobrej kondycji dotrwają do wiosny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz