Borówka wysoka zwana też amerykańską (Vaccinum corymbosum) należy do
najdłużej owocujących krzewów. Zakwita późną wiosną okrywając się dziesiątkami białych dzwoneczków, później obsypana jest ciemnymi owocami z błękitnym nalotem, a jesienią jej liście przybierają żółtą i czerwoną barwę.
Dojrzewające stopniowo owoce można jeść przez kilka miesięcy. Mam w ogródku działkowym ponad dwudziestoletnią borówkę - odmiana Earlyblue. Obecnie stworzono kilkanaście nowych odmian o różnym okresie dojrzewania owoców. Owoce w zależności od odmiany różnią się smakiem, kształtem, rozmiarami, a także odcieniem skórki.
Mojej borówki nie zamieniłabym na inną. Owoce zaczynają dojrzewać na początku lipca, a ich zbiór kończy się przed przymrozkami. W ubiegłym roku ostatnie owoce zerwałam w połowie grudnia.
Zakupione 2 krzewy ( druga odmiana to Bluecrop)) trzeba było posadzić w odpowiednich warunkach. Zaciszne, słoneczne miejsce znaleźliśmy dla nich przy altance, ale nie było odpowiedniego podłoża.Wzięliśmy wózek i pojechaliśmy do lasu. Przywieźliśmy pół worka ściółki z wrzosowiska, gdyż zawiera korzystne dla rozwoju grzyby (obecnie gotową grzybnię można kupić w centrach ogrodniczych), wymieszaliśmy z torfem i wsypali do wykopanych dołków głębokich na 40 cm i o średnicy 1 metra. Pamiętam, że dołki wyłożyłam grubą folią, podziurawioną w kilku miejscach, by odpływał nadmiar wody. Folia miała za zadanie podtrzymanie kwasowości gleby. Borówki ładnie zaczęły rosnąć.Niestety, wandale obcięli jednej borówce wszystkie pędy, drugiej częściowo. Obok borówki Earlyblue leżał porzucony sekator. Tej drugiej nie udało się uratować.Wiedziałam, że borówki rosną w bardzo kwaśnym podłożu, o odczynie 3,5-4,5 pH, więc starałam się takie warunki zapewnić mojemu krzaczkowi.
Ponieważ wtedy prowadziłam uprawę ekologiczną, to borówkę nawoziłam chlebem. Ten domowej roboty preparat doskonale wpływał na owocowanie. Jeżeli ktoś zechce go stosować podaję przepis: do plastikowego wiaderka włożyć 1,5 kg czerstwego pokruszonego chleba, zalać wodą do pełna i odstawić na kilka dni w ciepłe miejsce. Od czasu do czasu zamieszać. Po kilku dniach woda będzie kwaśna. Taką miksturą podlewamy glebę pod borówkami - 2 litry na krzew. Pozostały w wiaderku chleb dajemy na kompost. Powtarzamy tę czynność kilka razy w sezonie. Po takim nawożeniu corocznie zrywaliśmy dorodne owoce. Obecnie nawet chleb zawiera ulepszacze, więc ziemię zakwaszam siarczanem amonu. Zawiera on też potrzebny borówce azot. i jednocześnie zakwasza glebę. Siarczan amonu rozsypuję na początku kwietnia, maja, czerwca i lipca. Pod małą borówkę sypiemy po garstce. Ja pod swoją muszę dawać więcej - trzy garstki.
Borówka amerykańska lubi wilgoć, dlatego musi być podlewana. Najlepsza byłaby deszczówka lub odstała miękka woda. W czasie upałów podlewam borówkę 2-3 razy w tygodniu, wlewając pod krzak jednorazowo 10-15 litrów wody.
Śmieję się, że posiadam największą borówkę amerykańską na Dolnym Śląsku. Naprawdę pięknie się rozrosła. Ma 2 metry wysokości i prawie tyle samo szerokości. W ubiegłym roku zebrałam około 20 litrów
owoców. Objadła się nimi cała rodzina, częstowałam gości, rozdawałam i nawet trochę zamroziłam.
Pierwszy raz od tylu lat dobrały się do owoców borówki ptaki. Osłoniłam krzew włókniną - pomogło.
Sąsiad widząc taką ogromną ilość owoców na krzewie powiedział, że jest zapylana przez rosnącą w pobliżu aronię, bo to nie możliwe by pszczoły zdołały zapyłić tyle kwiatów, przy deszczowej pogodzie. Nie wiem, czy aronia jest zapylaczem, ale faktem jest, że kwiaty borówki muszą być zapylone, by mogły powstać owoce.
Dojrzewające stopniowo owoce można jeść przez kilka miesięcy. Mam w ogródku działkowym ponad dwudziestoletnią borówkę - odmiana Earlyblue. Obecnie stworzono kilkanaście nowych odmian o różnym okresie dojrzewania owoców. Owoce w zależności od odmiany różnią się smakiem, kształtem, rozmiarami, a także odcieniem skórki.
Mojej borówki nie zamieniłabym na inną. Owoce zaczynają dojrzewać na początku lipca, a ich zbiór kończy się przed przymrozkami. W ubiegłym roku ostatnie owoce zerwałam w połowie grudnia.
Zakupione 2 krzewy ( druga odmiana to Bluecrop)) trzeba było posadzić w odpowiednich warunkach. Zaciszne, słoneczne miejsce znaleźliśmy dla nich przy altance, ale nie było odpowiedniego podłoża.Wzięliśmy wózek i pojechaliśmy do lasu. Przywieźliśmy pół worka ściółki z wrzosowiska, gdyż zawiera korzystne dla rozwoju grzyby (obecnie gotową grzybnię można kupić w centrach ogrodniczych), wymieszaliśmy z torfem i wsypali do wykopanych dołków głębokich na 40 cm i o średnicy 1 metra. Pamiętam, że dołki wyłożyłam grubą folią, podziurawioną w kilku miejscach, by odpływał nadmiar wody. Folia miała za zadanie podtrzymanie kwasowości gleby. Borówki ładnie zaczęły rosnąć.Niestety, wandale obcięli jednej borówce wszystkie pędy, drugiej częściowo. Obok borówki Earlyblue leżał porzucony sekator. Tej drugiej nie udało się uratować.Wiedziałam, że borówki rosną w bardzo kwaśnym podłożu, o odczynie 3,5-4,5 pH, więc starałam się takie warunki zapewnić mojemu krzaczkowi.
Ponieważ wtedy prowadziłam uprawę ekologiczną, to borówkę nawoziłam chlebem. Ten domowej roboty preparat doskonale wpływał na owocowanie. Jeżeli ktoś zechce go stosować podaję przepis: do plastikowego wiaderka włożyć 1,5 kg czerstwego pokruszonego chleba, zalać wodą do pełna i odstawić na kilka dni w ciepłe miejsce. Od czasu do czasu zamieszać. Po kilku dniach woda będzie kwaśna. Taką miksturą podlewamy glebę pod borówkami - 2 litry na krzew. Pozostały w wiaderku chleb dajemy na kompost. Powtarzamy tę czynność kilka razy w sezonie. Po takim nawożeniu corocznie zrywaliśmy dorodne owoce. Obecnie nawet chleb zawiera ulepszacze, więc ziemię zakwaszam siarczanem amonu. Zawiera on też potrzebny borówce azot. i jednocześnie zakwasza glebę. Siarczan amonu rozsypuję na początku kwietnia, maja, czerwca i lipca. Pod małą borówkę sypiemy po garstce. Ja pod swoją muszę dawać więcej - trzy garstki.
Borówka amerykańska lubi wilgoć, dlatego musi być podlewana. Najlepsza byłaby deszczówka lub odstała miękka woda. W czasie upałów podlewam borówkę 2-3 razy w tygodniu, wlewając pod krzak jednorazowo 10-15 litrów wody.
Śmieję się, że posiadam największą borówkę amerykańską na Dolnym Śląsku. Naprawdę pięknie się rozrosła. Ma 2 metry wysokości i prawie tyle samo szerokości. W ubiegłym roku zebrałam około 20 litrów
owoców. Objadła się nimi cała rodzina, częstowałam gości, rozdawałam i nawet trochę zamroziłam.
Pierwszy raz od tylu lat dobrały się do owoców borówki ptaki. Osłoniłam krzew włókniną - pomogło.
Sąsiad widząc taką ogromną ilość owoców na krzewie powiedział, że jest zapylana przez rosnącą w pobliżu aronię, bo to nie możliwe by pszczoły zdołały zapyłić tyle kwiatów, przy deszczowej pogodzie. Nie wiem, czy aronia jest zapylaczem, ale faktem jest, że kwiaty borówki muszą być zapylone, by mogły powstać owoce.
Owoce borówki są niskokaloryczne, dzięki drobnym pesteczkom regulują trawienie. Zawierają fitoestrogeny, które wiążą zły cholesterol (LDL), a także antytoksyny wyłapujące wolne rodniki. W borówce podobnie jak w innych owocach o ciemnym zabarwieniu zawarte są antocjany, które mają wpływ na lepsze widzenie.
Warunkiem obfitego owocowania borówki jest systematyczne, to znaczy coroczne cięcie krzewów, poczynając od piątego roku po posadzeniu. Jak ciąć borówkę napiszę w następnym poście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz